„Już czas” pomyślałem. Wstałem i poszedłem do sali treningowej. Pod ścianą
stali adepci.
- Kto prowadzi dzisiaj zajęcia? – zapytałem.
- Najwyraźniej ty – odparł Carter – Sadie wciąż szuka laski
- Czemu nie skorzysta z Duat? – spytałem.
Sięgnąłem do Duat i wyjąłem laskę Sadie. Rzuciłem ją
Carter’owi.
- NIE UMIECIE IMPROWIZOWAĆ!!! – krzyknąłem. – Postępujecie
według starych wzorców.
- Lekcja improwizacji nr 1: zróbcie tak, aby w wodze płonął
ogień. Ciekawe któremu z Was się uda – uśmiechnąłem się do siebie.
Przez kolejną godzinę adepci [kocham to słowo] ćwiczyli a
raczej PRÓBOWALI stworzyć ogień w wodzie. Żadnemu się to nie udało, nawet
faraonowi.
- Ok. Najpierw trzeba się zastanowić nad właściwym zaklęciem
– tłumaczyłem.
- Nie ma zaklęcia łączącego wodę z ogniem, więc samemu
trzeba je stworzyć. Ale jak? – zapytałem.
- Słowo mach znaczy
„płoń” lub „ogień”, a mu „wodę”.
Wystarczy je tylko połączyć. Zademonstruję – powiedziałem.
- Machmu.
Przede mną wyrósł słup wody w którego wnętrzu płonął ogień.
-Łał – powiedział Felix.
- Ktoś chce wejść do środka? – zapytał Julian ze śmiechem na
twarzy.
- A ja – odparłem i wszedłem do słupa wody. Wszyscy patrzyli
się na mnie jak na dziwaka widząc, że ogień nie czyni mi żadnej krzywdy.
Wyszedłem ze słupa, który chwilę potem zniknął.
- Czego nauczyliśmy się na dzisiejszej lekcji? – zapytałem.
- IMPROWIZOWAĆ – odpowiedzieli chórem uczniowie.
- Zajęcia uznaję za zakończone. Możecie odpocząć –
powiedziałem, a uczniowie rozeszli się do swoich pokoi. Podeszła do mnie Cleo, pocałowała mnie delikatnie w policzek.
- Dziękuję - szepnęła, a po tych słowach, poszła do swojego pokoju.
- Dziękuję - szepnęła, a po tych słowach, poszła do swojego pokoju.
***
Sorry, że tak długo ale nie mam wolnego czasu (wiecie ten
cały KOLEJNY koniec świata powoli mnie męczy ale cóż począć). Dedyk dla Ralisy ;) Mam pomysł, by
niedługo zacząć sam tworzyć hieroglify i wrzucać je na stronkę. A Wy co
myślicie? Czytajcie, komentujcie, obserwujcie!!! (I nie dajcie się zniszczyć
przed kolejnym rozdziałem ;) )